Gdy Ukraińska delegacja przyjechała do Polski, ktoś zwrócił uwagę, że syn ówczesnego premiera Tuska jedzie do pracy tramwajem. Nie mogli uwierzyć, że taka bieda u nas panuje… Albo, że robimy to na pokaz.
Archiwum Kategorii: Książka
MARCIN GRABOWSKI Dzień Weterana
Polska około roku 2050. Proza poetycka SF — jest czas wojny, a trzeba przyznać, że roboty robią teraz doskonałe. Farmakologiczne leczenie z wojennej traumy w państwowych placówkach dla weteranów naprawdę przynosi efekty.
Nazywana "szampanem wśród narkotyków"
Przez ponad trzy lata mieszkałem w Boliwii, kraju koki — pisze w swojej książce Łukasz Czeszumski, który w temacie karteli i wojny narkotykowej jest bez wątpienia najlepiej poinformowanym dziennikarzem w Polsce. Autor odwiedził ponad 100 krajów. Jest autorem książki “Biały szlak”.
Postrzegam ją jako kobietę, która wyraża sobą najgłębszą niewinność świata, zbrukaną rzeczywistością
Chciałoby się w niej zakochać, chciałoby się pomóc, dotknąć dłoni, sięgnąć potwornie gładkiego policzka, po którym przed chwilą spłynęła niema łza jej obrzydzenia światem.
ARTUR CHMIELEWSKI Achromatopsja
— Ty pierdolony szczurożerco! — potężna postać odrywa się od konturu wypalonej ściany i rusza w kierunku kłębka łachmanów konwulsyjnie kopiącego brudny śnieg. Gdyby nie szkło maski przeciwgazowej, odbijające blade, zimne światło szarego nieba, można by pomyśleć, że to jakieś oszalałe zwierzę wije się pod stertą starych szmat.
Rzucić korporacyjną nudę na rzecz wielkiej niewiadomej
Zrozumiałem, co miał na myśli. Niby żyjemy w wolnych, demokratycznych krajach. Niby możemy studiować to, co chcemy. Niby możemy wybrać karierę w interesującym nas zawodzie. A mimo to żyjemy w kulturze współczesnego niewolnictwa. Sprzedajemy swoją wolność za comiesięczne wynagrodzenie.
W alkoholiźmie nic nie jest proste
Chciałbym, żebyście dokładnie zdawali sobie sprawę z sytuacji, więc powtórzę: jest około trzeciej w nocy, ja tarabanię do drzwi i zrywam z łóżka niepełnosprawną kobietę, wreszcie otwiera, a tam ja: brudny, cuchnący, zarośnięty, w obydwu rękach po kilka reklamówek wypchanych browarem, zataczam się i bełkotliwie, acz nie bez pewnego tryumfu w głosie mówię: Przyprowadziłem kotka.