Zrozumiałem, co miał na myśli. Niby żyjemy w wolnych, demokratycznych krajach. Niby możemy studiować to, co chcemy. Niby możemy wybrać karierę w interesującym nas zawodzie. A mimo to żyjemy w kulturze współczesnego niewolnictwa. Sprzedajemy swoją wolność za comiesięczne wynagrodzenie.
Archiwum tagów: opowiadanie
Wspaniała poetycka wizja narodzin istnienia
Drugim wielkim wydarzeniem były krople wody, wpierw tylko cząsteczki, które objęły go wilgocią, nieśmiało i delikatnie, jednak z upływającymi tysiącleciami coraz to intensywniej.
Na statki obcych zdecydowało się wsiąść ponad 4 miliardy osób
Obudził się niemal w południe. Zerwał się na początku i wyglądnął przez okno. Nie, to jednak nie był sen. Na niebie wisiało tysiące statków.
Znowu jest miękko i bezpiecznie. Zaczyna płynąć pokarm
Najciekawsze teksty zebrałem i wydałem w zbiorze opowiadań „Zapach duszy” wydawnictwo MyBook. Później zaczęła się przygoda z portalem www.extrastory.pl oraz internetowym kwartalnikiem literacko-artystycznym sZAFa.
Ostatnie zlecenie przed powrotem do kraju
Przyłożył oko do lunety i zobaczył podświetlony na zielono obraz terenu obok obozowiska.
W alkoholiźmie nic nie jest proste
Chciałbym, żebyście dokładnie zdawali sobie sprawę z sytuacji, więc powtórzę: jest około trzeciej w nocy, ja tarabanię do drzwi i zrywam z łóżka niepełnosprawną kobietę, wreszcie otwiera, a tam ja: brudny, cuchnący, zarośnięty, w obydwu rękach po kilka reklamówek wypchanych browarem, zataczam się i bełkotliwie, acz nie bez pewnego tryumfu w głosie mówię: Przyprowadziłem kotka.
WILK
Nasz wilk nie polował jednak w gromadzie. Całymi dniami przemierzał bez celu puste przestrzenie stepu, by wieczorami wspiąć się z niemałym trudem na pobliską skałę, stanąć na wysokości dalekiej linii chmur i patrzeć.
JANUSZ KORDEK Jeden dzień z życia i śmierci [proza]
Otworzyłem oczy. Obok mnie na łóżku spała moja żona. Spojrzałem na zegarek. Wskazywał godzinę siódmą rano. Zerwałem się z łóżka i zacząłem ubierać. Przecież to był mój ostatni dzień.
Na mityngu AA był nowy chłopak
Minęło siedem lat, a raczej musiało minąć siedem lat, zanim ponownie trafiłem na mityng. Wtedy nie chodziłem już w garniturze, w ogóle nie chodziłem do pracy, miałem za sobą kilka pobytów w „żłobku”.
O urzędniku państwowym z wieloletnim stażem
Na co dzień muszę użerać się z różnymi delikwentami. Czyli w zasadzie nic nowego, co by kogoś nie zdziwiło. Robota jak każda, tyle że trzeba się mocno nadenerwować.
3 dłuuugie sekundy wyjęte z życia. PIOTR DURAK Zwykły dzień
Za chwilę wszystko znika w szarej gęstej mgle. Jesteśmy w środku chmury. Para osiada na szybach, wpada do wnętrza razem z wiatrem.
Rozpalona do czerwoności speluna
Tłum wokół mnie wzbierał z każdą chwilą, a muzyka rozszarpywała bezlitośnie moje kości i skórę. Rękę, którą przytrzymywałem spodnie, wyciągnąłem po kieliszek z wódką, jaki podała mi jedna z tańczących podemną kobiet. Spodnie bezwładnie opadły na stół. Jednym zamaszystym gestem wlałem w siebie mocny trunek, porzucając szkliwo w przestrzeni knajpy.
Tak. Rozsuń trochę nogi… nie aż tak bardzo
Kilka następnych dni upłynęło pod znakiem dziwnej pustki. Czułem jakiś niepokój. Nie mogłem skupić myśli. Wyobraźnia bawiła się ze mną w kotka i myszkę. Na pustym fotelu wciąż widziałem piękną, nagą dziewczynę.