W poezji szukam kontaktu z drugim człowiekiem. Inspirację czerpię z monotonii życia codziennego, a także z malarstwa, mitologii, Biblii oraz aktualnych wydarzeń na świecie. Obecnie staram się o pozyskanie wydawcy dla swojego debiutanckiego tomiku “Emportante”. — Victor Venerdi
[kolaborant]
I
jedno krzesło
było przysuwane i zasuwane ciężej
niż inne w tym domu
miało skrytkę w jednej nodze
było parę razy przenoszone
z kryjówki do kryjówki
w lecie drugiego roku wojny
przypalono je papierosem
na wysokości trzeciej i czwartej deski
lecz nie zdradziło tajemnicy
II
ostatniego wieczora
gdy nie przyszli uczniowie –
przewróciło się i
długo nie wstawało
potem ktoś o spoconych palcach
wszedł i zawisł nad nim –
odtąd skrzypiało inaczej
III
czasami gdy nikt nie widzi
zapalam za jego martwą duszę
elektryczną świeczkę w kościele
z zimnym płomieniem
w środku
[mój sen jest kobietą]
I
mój sen jest kobietą
bo gdy odchodzi z samego rana
znajduję przy łóżku czerwony pantofel
mój sen otwiera usta gdy maluje rzęsy
czasami mówi że kocha innego
że to już koniec
lecz zaraz potem
gdy maluje paznokcie i odnajduje
pod nimi wczorajsze chwile
mówi bym poszedł znów za nią
przez jej kręte włosy
bór ciasny wąskie ulice
półmrok gazowych latarni
by być siebie tak blisko
jak palce zlepione żywicą
jak drążące krople złapane w pajęczynę
II
mój sen jest kobietą
w rękach trzyma zimny klucz
do pokojów bardzo cichych
[schować Ciebie w dłoni]
moje serce
jest jak zziębnięty gołąb
a ja sam jak rozbitek
wyrzucony na brzegi Twoich ust
więc powiedz czy będę mógł
schować Ciebie w dłoni
i zabrać już na zawsze
na zawsze to znaczy –
na wspomnienia i marzenia
na wczoraj i na jutro
na szczęście w nieszczęściu
i na całe szczęście
więc powiedz to co chcę
wyczytać z ruchu Twoich ust
a kształtem swych palców
ulepię na nowo Twoje ciało
tak byś była każdym mym żebrem
a ja już nigdy nie zasnę
obiecuję
[pozwólmy ludziom być mali]
pozwólmy ludziom być mali
jak ziarnko piasku
jak śnieg co kurczy się w dłoni
pozwólmy im zatrzasnąć przed nami drzwi
nadstawmy im drugi policzek
potem trzeci i czwarty
nie wyrywajmy im nóżek
nie zamykajmy ich w klatkach
na noc połóżmy im czasem
ser w kącie lub
ząb pod poduszkę
pozwólmy im być
pozwólmy
[pieta Gajcego]
nasza matka
odnalazła go w gruzach
zwiniętego jak spalona zapałka
i powtarzała
jak pytanie bez odpowiedzi
jak odpowiedź do której nie ma pytań
to jedno znalezione imię
pośród milionów
szukających
matek
tuliła do piersi jego ręce
jak dwa końce świata
których nie sposób na nowo zawiązać
i ocierała z krwi jego usta
które jak skrzydła motyla
raz dotknięte nie polecą już
nigdy
…………………………………..
Victor Venerdi (pseud.art.) — urodzony w 1989 roku w Warszawie. Z wykształcenia prawnik, ukończył Wydział Prawa i Administracji UW. Wiersze pisze od 2008 r., które złożyły się na tomik “Emportante”. Obecnie poszukuje on dla niego wydawcy. W swojej twórczości skupia się na motywach chrześcijańskich, malarstwie, wydarzeniach historycznych oraz aktualnych problemach świata.
12.12.2013
EPRAWDA — włącz newsletter | wynajmij redaktora
To jest coś, na co czekałam bardzo bardzo długo. Wspaniała lektura dla duszy. Dziękuję, że jesteś.
Niby człowiek młody, a w środku nad wyraz dojrzały. My czytelnicy musimy zacząć doceniać takie perełki i dbać o nie w sposób szczególny. Więcej takich artystów nam trzeba!
Zablokował Pan możliwość napisania wiadomości na fb, odnośnie blogu liteackiego działającego od minimum oku. Ja piszę od 20 lat i wtedy blogów nie było. Ale Panu życzę powodzenia. Pozdrawiam.
Jak pięknie być kobietą….